Piotr, Szamańska Tantra w Indiach 2025
Radość, błogość, wdzięczność. Świętość. Taki właśnie był ten warsztat, mój kolejny piękny czas w Indiach.
Radość z odkrywania kolejnych nowych rzeczy, o których wcześniej nie miałem pojęcia lub kojarzyły się z lękiem i zmaganiem. Wejście do oceanu z uśmiechem, z delikatnością i ufnością – jak dziecko, które wciąż odkrywa i ma ochotę się bawić. Błogość rozluźnienia ciała w morzu z całkowitym poczuciem bezpieczeństwa i zaufaniem. Otulający i zmysłowy dotyk ciepłego piasku, powiew wiatru na skórze. Wdzięczność za życie jakiego doświadczam. Odkrycie, że moje reakcje są w większości nawykowe i wystarczy włożyć odrobinę wysiłku aby nauczyć się żyć w radości i tym promieniować na świat. Świętość. Cud. Ganapati. Byliśmy uczestnikami wspaniałej pudży gdzie każdy z nas został pobłogosławiony przez bramina imiennie. Świety ogień został nakarmiony bo właśnie przez ogień przesyłamy Bogu nasze prośby i ofiarowujemy dary. Odwiedziliśmy kolejny raz rodzinę braminów mieszkających w dżungli i podtrzymujących od 5 pokoleń święty ogień. Tym razem spotkanie było wyjątkowo wzruszające, jakaś więź połączyła nas wszystkich razem. Rodzina: Polska – Indie, Indie – Polska. I kolejny cud, zaręczyny w stylu Bollywood gdzie tańczyliśmy z młodą parą i bawiliśmy się na hinduskich oczepinach. A potem kolejne cuda – zaproszenie na wesele w domu ślubów gdzie jak rodzina sypaliśmy ryż na głowy młodej pary w geście błogosławieństwa i wspólny posiłek w domu pana młodego. Czuję cały czas jak bardzo Indie nas obdarowały, nie sposób zliczyć ile razy doświadczaliśmy łaski tej ziemi. Ziemi tak sprzyjającej modlitwie i transformacji, sprzyjającej pracy nad sobą. Dziękuję za ten warsztat, dziękuję Prowadzącym i Asystentom za niekończące się zaangażowanie, wiarę i konsekwencję. Uczestnikom – za wspólne doświadczenia i obecność. Namaste Howgh!