Renata, warsztat tanryczno-szamański „Wędrówka Zakochanych”, 2017

Podczas jednego z rytuałów poczułam co naprawdę znaczy dzikie ciało. Moje dłonie zamieniły się w wilcze łapy, poczułam miękkość opuszków i ostrość pazurów.
Poczułam co naprawdę znaczy spontaniczne radosne ciało! Niekontrolowane, nieposkromione, przez które płynie energia życia, informacja wody.
Moje ciało na parę chwil zamieniło się w wodę i po prostu płynęło! A to wszystko w jednoczesnym czuciu każdej cząstki swojego ciała. Z mocnymi nogami, stopami mocno osadzonymi na ziemi. Z klatką piersiową dumnie wypiętą do przodu.

Stoję przed lustrem i przyglądam się każdemu kawałeczkowi swojego ciała. Wszystko co do tej pory myślałam o sobie nabrało innego znaczenia. Stanęło w innym świetle.
Oto ja oceniająca, agresywna, niezdecydowana, jałowa, moralna, kontrolująca, znudzona, zatrzymująca się na detalach, szukająca dziury w całym, wystraszona i wycofana.
Ale to nie koniec.
Bo oto ja odważna, kochająca, spontaniczna, wrażliwa, otwarta, radosna, poszukująca, zdecydowana, czująca, zabawna, słuchająca głosu swojego serca, pomocna, kreatywna, szukająca prawdy. Ja. Tym wszystkim.

Podczas jednego z rytuałów poczułam co naprawdę znaczy dzikie ciało. Moje dłonie zamieniły się w wilcze łapy, poczułam miękkość opuszków i ostrość pazurów.
Poczułam co naprawdę znaczy spontaniczne radosne ciało! Niekontrolowane, nieposkromione, przez które płynie energia życia, informacja wody.
Moje ciało na parę chwil zamieniło się w wodę i po prostu płynęło! A to wszystko w jednoczesnym czuciu każdej cząstki swojego ciała. Z mocnymi nogami, stopami mocno osadzonymi na ziemi. Z klatką piersiową dumnie wypiętą do przodu.

Przyglądałam się sobie z otwartą buzią i nie mogłam uwierzyć. A gdy niewiarę odłożyłam na bok zobaczyłam siebie na nowo.
Bez złudzeń.
Każdego dnia poznawałam kolejna maskę którą zakładam wedle potrzeb. Rozpoznawałam siebie we wszystkich negatywach. Odnajdywałam siebie we wszystkich pozytywach. Moja anima i mój animus. Zgrana para która każdego dnia prowadzi mnie przez życie.
Docierałam do bohaterów, którzy kiedyś w dzieciństwie byli dla mnie ważni. Na nowo odkrywałam ich jakości i to jak one pomogły mi w życiu. Poznawałam historie siebie jakbym właśnie miała napisać autobiografie. Wszystkie zdarzenia z dalekiej i bliskiej przeszłości łączyły się ze sobą jak pajęczyna, a ja podczas warsztatu tkałam kolejne.
Co rusz przychodziło nowe zrozumienie, nowe mądrości .. jakbym godzinami siedziała z mędrcem kamieniem i chłonęła to co ma mi do powiedzenia.

Poczułam, że mówienie z serca to nie tylko poezja i przysłowiowe pitu pitu! To huknięcie, powiedzenie dość! gdy jest taka potrzeba.
I jeśli słucham głosu swego serca, jeśli idę za nim, to nigdy się nie zgubię. Cokolwiek by się działo wszechświat jest i nas wspiera.

Nie ma co odkładać spraw na później i czekać na właściwy czas. Nie ma właściwego czasu. Nie ma później. Jest tu i teraz. I warto dzielić się sobą! swoimi talentami, swoją głupotą i swoją mądrością.
Bo jest coś większego, głębszego ponad nami i w nas samych, jakaś głębsza istota, głębszy wymiar naszego życia. I gdy tylko to zauważę przestrzeń się otwiera, daje nowe rozwiązania, przynosi nowe widzenie, nowe zrozumienie. Jesteśmy częścią czegoś większego! co wykracza poza czubek własnego nosa, poza ściany własnego domu.

I ufać.
I wierzyć.
I kochać.
I żyć.
Ze swoich małości kpić.
Pozwolić słowu płynąć.
Jak woda! niech karmi, niech odżywia, niech będzie prawdą którą się dzielę ze światem.
Ufność. Wiara. Kochanie.
Po prostu Życie. W zachwycie.
Howgh!

Renata, warsztat tantryczno-szamański „Wędrówka Zakochanych”, kwiecień 2017