O BABCI I WNUKACH, CZYLI CO JEST W ŻYCIU WAŻNE
Pewna starsza pani przyszła do psychoterapeuty i mówi:
– Moja rodzina w ogóle mnie nie szanuje, nic dla nich nie znaczę.
– Jak to? – pyta terapeuta.
– Codziennie rano sprzątam i szczotkuję mój piękny dywan w salonie. Włosie na dywanie czeszę w jedną stronę i to tak pięknie wygląda. Potem wbiegają moje wnuki z psem, cały dywan jest w nieładzie, zabawki rzucają, chodzą, biegają, jest brudno i jest bałagan. W ogóle nie dbają o mój dywan. Jestem dla nich nieważna.
- Proszę sobie wyobrazić, że rano szczotkuje pani swój dywan i go podziwia, bo on tak pięknie wygląda – odpowiada terapeuta – I tak go pani podziwia rano, w południe, i wieczorem, i w nocy też jest tak równo wyszczotkowany. I cały następny dzień delektuje się pani tym widokiem, jest czysty i posprzątany od rana do wieczora… I następny dzień…
Na to kobieta zrywa się na równe nogi, ubiera w pośpiechu płaszcz i mówi:
– Pędzę do domu! Tam są moje ukochane wnuki! Mam bałagan na dywanie, bo mam rodzinę, mam z kim rozmawiać, mam kogo kochać! Dziękuję Panu! Nie mam już więcej czasu – biegnę do tych, którzy mnie kochają!