Agnieszka, „Drzewo Życia” warsztat tantryczno-szamański, marzec 2019
Jestem drzewem, mam korzeń, pień i koronę. Czy o tym wiedziałam? Teraz czuję to moim ciałem.
Odkrywanie korzenia, który przecież zawsze ze mną był. Przodkowie, ród w linii męskiej i żeńskiej. To między innymi ich historie budują mój obraz siebie w świecie. I to ich obecność pozwala mi się rozwijać, rozszerzać świadomość. Każdy kawałek tych historii jest ważny i nieoceniony. Co się stanie z moim drzewem, gdy wytnę lub ususzę część korzenia. To tak jakbym zaprzeczała istnieniu części siebie. Mogę to zrobić, tylko pytanie o konsekwencje – przecież drzewo uschnie, albo będzie chorować, nie da tak pięknych owoców jak mogłoby. Czyli akceptacja korzenia w całości to podstawa życia w pełni, z wykorzystaniem całego jego potencjału, całego mojego potencjału. A co jeśli nie podobają mi się moje korzenie? W odniesieniu do drzewa to brzmi śmiesznie. To korzenie trzymają nas w ziemi, dają stabilność i bazę. Gdy akceptuję je w całości to wzmacniam samą siebie, docieram do swojej mocy. To różnorodność korzenia jest jego największą wartością, żyjąc mogę czerpać z tego bogactwa. A poczucie tego w ciele daje mi dostęp do niewyczerpanego źródła kreacji. I pozwala zawierzyć życiu w pełni.
Budowanie pnia, moja kobiecość, moja męskość. Dwie jakości, które są we mnie. Niby to wiem, a jednak odkryłam wiele więcej. Obraz siebie jako kobiety, który wpływa na moje działania, na moje wybory. Czy żyję etykietami, czy docieram do swoich prawdziwych jakości. Jako kobieta jestem wielowymiarowa. Każda jakość ma swoją wartość, każda mnie wzbogaca i pozwala wzbogacać świat. Moja kobiecość daje mi siłę, określa kierunek. Żyję w ciele kobiety i jestem za to wdzięczna. Jakie mam poczucie swojej męskości? To pion, kręgosłup, puchar, w którym moja kobiecość może się przejawić. Wizja – moja droga ku męskości to przepaść, pionowa ściana w dół, ale ma wyrwy i nierówności, których mogę się uchwycić. I schodzę po niej, nie ma we mnie wahania. Przeżywam raz jeszcze moje relacje z kolegami w dzieciństwie i w młodości, przyjaźnie, nieporozumienia, pierwsze miłości. Zrozumienie i wdzięczność za doświadczenia, które mnie budują.
Integracja, moi przodkowie, moja kobiecość, moja męskość. Tylko przez kontakt ze swoją kobiecością mogę w pełni otworzyć się na męskość. I tylko przez poczucie do końca męskości może się w pełni objawić moja kobiecość. A baza to poczucie do końca wartości korzenia. Rozlewająca się wdzięczność i szacunek do przodków. I radość i błogość…
Korona, człowieczeństwo. Wszechogarniające poczucie odpowiedzialności za każdy mój krok, za każdy ruch w przestrzeni. Tak jak drzewa łączą się korzeniami, tak ja jestem połączona z innymi ludźmi, z przestrzenią. Moja czysta intencja karmi wszystko wokół. Poczucie zaufania, zawierzenia, jestem jak instrument, przez który dzieje się życie.
Moje drzewo życia się zmaterializowało, dusza się objawiła. Nasze drzewa życia się zmaterializowały, dusze się objawiły. Każde kompletnie inne, każde niesamowicie piękne w swojej wyjątkowości. Las różnorodności, potencjał Ziemi. Drzewo którym jestem, kobieta jaką jestem. Człowiek jakim jestem. Jestem stabilna i wrażliwa. Drżenie głosu, wzruszenie. I kolejne kroki w tej wędrówce w nieznane…