Andrzej

Mariuszu i Gayo,
jestem wam serdecznie wdzięczny, że prowadzicie te warsztaty. Dla mnie to już czwarte tantryczne spotkanie prowadzone przez Mariusza i Gayę Wiśniewskich.

Mariuszu i Gayo,
jestem wam serdecznie wdzięczny, że prowadzicie te warsztaty. Dla mnie to już czwarte tantryczne spotkanie prowadzone przez Mariusza i Gayę Wiśniewskich.

Już po raz czwarty spotykaliśmy się w tym samym gronie, i tak co pół roku. Może się znudzić, bo ciągle te same twarze, te same tonacje głosu. Jeżeli ktoś zrezygnuje z kolejnego spotkania to nie ma już powrotu do grupy. Takie są reguły. Z naszej grupy odpadło już sporo osób. I zawsze było to dla mnie bolesne uczucie, bo odeszła szansa zmierzenia się ze specyfiką tej egzystencji, którą ta osoba reprezentowała. To tak, jakby odchodziła cząstka mnie samego. Jestem z siebie dumny, że nie odpadłem i czuję się w tej grupie coraz lepiej. Ze spotkania na spotkanie wzrasta moje zaufanie i otwartość. Zwłaszcza wobec siebie samego. Eksploruję kolejne warstwy moich zahamowań i żalów. Uwalniam je i otwieram się. Im bardziej się otwieram, tym bardziej staję się autentyczny. Zauważyłem, że poczucie akceptacji i miłości w znacznej mierze zależy ode mnie samego, dlatego obdarowuję siebie tymi uczuciami coraz szczodrzej. Pozwalam sobie na nowe wspaniałe doświadczenia, na ich różnorodność i intensywność. Niektóre z tych doświadczeń są ekstremalnie intensywne i również dlatego podziwiam swoją odwagę i odwagę innych i dziękuję wam, że pozwalacie nam na tak silne przeżycia. To wspaniałe widzieć jak się wyzwalamy, dojrzewamy, jak odkrywamy swoje prawdziwe oblicza. Najwspanialsze są jednak te mistyczne wyciszenia. I odczuwanie podobnych wyciszeń u innych.