David, Szkoła Tantry Serca, 2-letnia Formacja Psychodynamiki Relacji i Komunikacji Ciała, sp. 5, 2025

Przekaz z Serca Tantry

Dołączyłem do Grupy Orłów dwa lata temu niedojrzały, rozdarty i płonący z zamętu. 

 Oddałem swoją moc, porzuciłem własne centrum i szukałem miłości jak głodny człowiek — chwytając się tego co poza mną, kobiet, fantazji, potwierdzenia. 

Byłem ojcem bez obecności, partnerem bez prawdy, mężczyzną bez fundamentu. Ale już tym kimś nie jestem.

Szkoła Tantry Serca otworzyła mnie. To, czego kiedyś kurczowo się trzymałem jako traumy, ujawniło się jako mądrość — pogrzebana żywcem, czekająca na uszanowanie. Każdy warsztat nie tylko uczył mnie czegoś nowego ale demontował to, co już nie służyło. Zdejmował fałszywe warstwy, jedna za drugą, z każdym oddechem, z każdym rytuałem, z każdą konfrontacją.

Bez pójścia na skróty, bez duchowych ozdobników. To było prawdziwe do trzewi, bez ogródek. Oddech, który rozdarł moją klatkę piersiową. Ruch, który pokazał, gdzie wciąż się ukrywałem. Spojrzenie oczu, które zdarło moje maski. Śmiech, który uzdrowił części mnie, które uważałam za nie-do-odkupienia. I tak — łzy, wściekłość, smutek, przyjemność i spokój, które całkowicie przeprogramowały mój układ nerwowy.

Była radość. Była dzika, nieograniczona żywotność. Była miłość — nie romantyczna projekcja, ale prawdziwy, uziemiony, kontakt dusza-dusza. I był cień. Głęboka, szczera konfrontacja z tymi częściami mnie, których się wyrzekłem. I im głębiej zanurzałem się w ciemność, tym więcej światła tam odkrywałem.

Dzięki tej ścieżce rozbiłem iluzję, że życie mi się przydarza. Wziąłem pełną odpowiedzialność za wszystko — za każde pęknięcie, każdy konflikt, za każdy akt unikania kontaktu. Przestałem grać ofiarę. Przestałem biec. W końcu zwróciłem się ku swojemu życiu.

Teraz żyję w połączeniu — z oddechem, z ciałem, ze Źródłem. Idę wolniej. Czuję więcej. Sięgam głębiej niż pozory. Moja intuicja mówi, a ja słucham. Moje ciało mnie prowadzi. Mój duch mnie ożywia. Obecność nie jest już czymś, do czego dążę. To jest to, kim się staję.

Ta szkoła nie dała mi nowej tożsamości — pozbawiła mnie tego, co nigdy nie było mną. Wypaliła przybraną maskę. Ujawniła istotę.

Tantra nauczyła mnie, jak przestać wytracać swoją moc. Jak przestać czekać, aż ktoś mnie wybierze. Jak przestać przepraszać za moje pragnienia, moją prawdę, moją głębię. Nauczyła mnie, jak stać się mężczyzną zakorzenionym w miłości i z wewnętrznym ogniem.

Nie chodzi o seks. Nie chodzi o fantazję.

Chodzi o całość. Ucieleśnienie. Radykalną szczerość.

Chodzi o to by potrafić przechodzić przez pełne spektrum doświadczenia człowieczeństwa, jednocześnie pozostając obecnym w swoim ciele, gdy wszystko przez nie przechodzi.

W służbie światu.

Ta transformacja nie jest tylko dla mnie.

Teraz niosę ją dla innych. Dla ojców, którzy czują się zagubieni. Dla mężczyzn uwięzionych w cyklu wstydu i milczenia. Dla dzieci, które potrzebują poczuć, że ich ojcowie są w pełni obecni. Dla kobiet czekających, aż mężczyźni się podniosą — nie z dominacją, ale z głębią, oddaniem i prawdą.

Nie uzdrawiam się już tylko dla siebie. Uzdrawiam się, abym mógł trzymać pole, przestrzeń. Podnoszę się, abym mógł podnieść innych. Wciąż wracam do integralności, abym mógł być godny zaufania w kręgach, którym przewodzę, relacjach, które pielęgnuję i świecie, którego dotykam.

Moje życie jest teraz ofiarą.

Ofiarowaniem ucieleśnienia.

Przebudzonej męskości.

Zagorzałego współodczuwania.

Jestem tutaj, aby służyć miłości. Być przykładem obecności. Aby przypominać innym, że wolność jest możliwa — nie w teorii, ale we krwi i oddechu prawdziwego życia. Nie jestem doskonały, ale jestem oddany. Oddany byciu mężczyzną, który reprezentuje coś większego niż on sam.

Ta praca oddała mnie na powrót mnie samemu — abym mógł oddać się światu.

Dzielę się tym nie po to, aby zaimponować, ale aby powiedzieć ci prawdę:

W tobie są drzwi, o których istnieniu nawet nie wiesz.

A za nimi są części ciebie, które czekają na odzyskanie.

Więc jeśli czujesz wezwanie — jeśli coś w tobie jest zmęczone udawaniem, wyczerpane bieganiem i gotowe żyć życiem szeroko otwartym — zacznij tę pracę.

Nie dlatego, że jesteś załamany.

Ale dlatego, że jesteś gotowy przestać żyć na pół gwizdka.

Ponieważ twoja dusza jest głodna prawdy.

Nie czekam już, aż zostanę wybrany.

Wybieram siebie.

Wybieram obecność.

Wybieram życie z najgłębszego miejsca we mnie — i ofiarowanie tego światu.

I zapraszam cię.

Pozwól spalić się temu, co fałszywe.

Pozwól ujawnić się temu, co prawdziwe.

Pozwól zaprowadzić się do domu.