David, Szkoła Tantry Serca, 2-letnia Formacja Psychodynamiki Relacji i Komunikacji Ciała, sp. 4, 2024

Rozmyślając nad moim ostatnim doświadczeniem w Szkole Tantry Radosnych Chwil, odbywającej się w głębokiej scenerii szamańskiego teatru życia, czuję się poruszony głębią spostrzeżeń i transformacji, których doświadczyłem.

orly 4 Warsztat był podróżą do zawiłej współzależności między Yin i Yang — żeńskich i męskich energii w każdym z nas — i potężną eksploracją nastawienia, które kształtuje nasze perspektywy na życie, seksualność i nasze autentyczne ja.

Poprzez prowadzone ćwiczenia, z których każde opierało się na poprzednim… zostaliśmy zaproszeni do odkrycia i zakwestionowania głęboko zakorzenionych uwarunkowań, które często przesłaniają to, kim naprawdę jesteśmy w naszej istocie. Ten proces wydawał się zarówno wyzwalający, jak i konfrontujący, ponieważ wymagał zrzucenia warstw oczekiwań społecznych i osobistych lęków. Dla mnie wyrażanie gniewu zawsze było trudne i często decydowałem się nie zagrażać relacji będąc szczerym co do tego, co czuję. Ale w końcu, robiąc to, zacząłem nawiązywać kontakt z bardziej pierwotną, nieprzefiltrowaną wersją siebie — zdolną do wyrażania prawdy z pełnym oddaniem i mocą. I WOW… Moje relacje zostały wzmocnione, a nie zagrożone. Kto by się spodziewał??

Jednym z najgłębszych aspektów warsztatu był nacisk na pracę z oddechem jako narzędzie do połączenia ze sobą i transformacji. Nauka głębokiego i świadomego oddychania — aby naprawdę wdychać energię życiową Ziemi — otworzyła bramę do otrzymywania obfitości, która jest naszym prawem od urodzenia. To nie polegało tylko na akceptowaniu dobra w życiu, ale także na przyjęciu ogromnej odpowiedzialności, która wiąże się z wejściem na ścieżkę pełni i mocy.

To bezpieczna i święta przestrzeń, w której możemy eksplorować nasze słabości i mocne strony. Tańczyliśmy między przeciwnymi biegunami, ucieleśniając zarówno miękkość, jak i siłę, wrażliwość i działanie, poddanie się i asertywność. Ten taniec nie polegał na wyborze jednego zamiast drugiego, ale na znalezieniu harmonii w dualnościach, pozwalając obu energiom współistnieć i formować nasze działania.

Kiedy rozmyślam nad tym doświadczeniem, jestem zdumiony, jak wiele mojej transformacji wynikało z nauki autentycznego wyrażania siebie. Ćwiczenia zachęcały nas do zrzucenia masek, które nosimy w codziennym życiu i do nawiązania kontaktu z innymi stojąc w czystej prawdzie. To było objawienie, być świadkiem piękna i mocy, które pojawiają się, gdy pozwalamy, by w pełni nas widziano — zarówno w naszym świetle, jak i cieniu.

Idąc naprzód, noszę ze sobą świeże zaangażowanie w autentyczność i głębszą świadomość energii, które kształtują moją istotę. I oddycham… Czy wspomniałem o oddechu… Przypomina mi się, że podróż ku pełni nie jest celem, ale ciągłym procesem obejmowania wszystkich części mnie — boskiej i ludzkiej, męskiej i żeńskiej, radości i odpowiedzialności.

Ten warsztat pozostawił niezatarty ślad na mojej ścieżce, przypominając mi, że wejście w moją moc nie polega na dominacji lub kontroli, ale na dostosowaniu się do prawdy o tym, kim jestem, i odważnym dzieleniu się tą prawdą ze światem. Jest to wezwanie do życia w sposób świadomy, do głębokiego oddychania i do oddawania czci świętemu tańcowi życia w całej jego złożoności i pięknie.