Eliasz, Szkoła Tantry Serca, 2-letnia Formacja Psychodynamiki Relacji i Komunikacji Ciała, sp. 4, 2024

Właśnie wróciłem do domu z kolejnego zlotu Orłów – już czwartego. Podczas wspólnie spędzonego czasu miałem możliwość wyruszyć w magiczną podróż w głąb siebie, w głąb swojego ciała. Dzięki tej wyprawie zauważyłem wiele modeli, wg. których kreuję swoje życie. No właśnie… Kreuję.

Niby to wiedziałem, jednak dopiero cielesne doświadczenie pozwoliło mi to w pełni pojąć. „Z pustego w próżne to i Salomon nie naleje” – każdy z nas prawdopodobnie zna to przysłowie. Jednak dopiero teraz rozumiem jego głębię. Jeśli nie dam energii dla wszechświata, to wszechświat nie to, że nie będzie chciał, ale po prostu nie będzie miał skąd dać mi energii. Jeśli się nie dzielę swoją radością, szczęściem z innymi, inni nie podzielą się ze mną. Jeśli nie otworzę się na cuda, to choćby cuda działy się obok mnie cały czas i tak ich nie dostrzegę. Jeśli nie wezmę pełnej odpowiedzialności za swoje życie i wybory to wszechświat w trosce o mnie, nie da mi tego, czego pragnę. Nie dlatego, że mnie nie lubi czy coś. Dlatego, że troszczy się o mnie i daje mi tylko i aż tyle, na ile się otwieram. Więc otwieram się na obfitość.

Kolejnym ogromnym przeżyciem było zauważenie, że zaufanie to nie reakcja na czyjeś zachowanie w stosunku do mojej osoby. Zaufanie to siła płynąca z wewnątrz. To strumień energii łączący nas z boskością. Dzięki temu widzę, że każde zdarzenie czy spotkana osoba na mojej drodze, to dar niebios. Otwieram się na zaufanie w prowadzenie mnie przez wyższą mądrość.

Przez sporą część mojego życia pojawiała się w nim zdrada. Zdrada przez kobietę, mężczyznę. I tak się moje życie toczyło. Od zdrady do zdrady. W końcu sam oszukałem grupę. Zaczęły trawić mnie wyrzuty sumienia. Co chwilę wracała myśl o tym. Bałem się, że przyznanie się, może równać się z wyrzuceniem z formacji. Wiedziałem jednocześnie, że jak tego nie uwolnię, ani grupa ani ja nie pójdziemy dalej. Wybrałem drogę prawdy. Wziąłem do końca odpowiedzialność za moje życie. Mimo, że się cholernie bałem, rzuciłem się w przepaść w zaufaniu w prowadzenie przez wyższą mądrość. I stał się cud! Odkryłem swoją wartość, poznałem swoją siłę. Zobaczyłem jak bardzo mental manipulował mną, tylko po to by pozostać w starym modelu zachowań… Tej samej nocy miałem sen, który uświadomił mi, że te zdrady już mnie nie dotyczą. Poczułem wolność i bezgraniczną radość. Wreszcie mogę powiedzieć do siebie samego „jestem z siebie dumy”.

Kolejne ćwiczenia i rytuały pozwoliły mi pozbyć się fałszywego przekonania, że zostałem poczęty w wyniku nadużycia. Zrozumiałem jak ważna jest determinacja i ile piękna niosą ze sobą zrealizowane marzenia (choćby to było marzenie o upieczeniu szarlotki). Poczułem ile miłości, dzikości i dobrej zabawy towarzyszyło tej chwili, w której moja dusza wybrała moich rodziców na moich nauczycieli. Połączyłem się z moim wewnętrznym dzieckiem i otworzyłem się na kobiecość i męskość, pasywność i aktywność. Uwolniłem traumę nadużycia seksualnego. Podjąłem decyzję, że wybieram przyjemność. Rozpoznałem siebie w innych i innych w sobie. Wykroczyłem poza „Ja”. Rozpuszczałem swoje ciało w nicości, wędrowałem po jego wszystkich zakamarkach. I urodziłem drogę mleczną… ale to już historia dla wtajemniczonych…

Aha… Jeśli wydaje się Tobie, że wiesz, że wszystko się zmienia, to upewnij się, że nie tylko to wiesz ale też jesteś ciągłą, nieustanną zmianą. Bo jest miejsce, w którym czas nie istnieje, nie żartuję. Miejsce do którego każdy może znaleźć drogę… Niektórzy nazywają je źródłem. Inni mówią na nie Otwarte Serce.

Na koniec zaś dostałem informację, że intuicja jest głosem Boga. Otwieram się za nią!

To wszystko było możliwe za sprawą Gayi i Mario, i całej Rodziny Modrej Rzeki. Kłaniam się przed wami z pokorą, szacunkiem i radością, że już wkrótce spotkamy się znowu!