Yeen Be, Szamańska Tantra w Indiach 2025
Warsztat w Indiach to była dla mnie totalna transformacja. Sam fakt podjęcia decyzji, że jednak wezmę udział, uruchomił całą lawinę zdarzeń, które pokazały mi w jakich schematach i zaciskach funkcjonuję na codzień. O Indiach słyszałam już wcześniej, natomiast bardzo długi czas sama sobie zamykałam drogę do tego potężnego i pięknego warsztatu schematami w stylu: „nie mam pieniędzy”, „to warsztat, na który zasługują inni, nie ja”, „nie uda mi się, bo praca, dom, zobowiązania, muszę oszczędzać…” i tak dalej. Decyzja, że pojadę obudziła we mnie jakąś nieznaną mi wcześniej, niesamowitą Moc, dzięki której zobaczyłam, że jestem istotą, która NAPRAWDĘ potrafi kreować otaczającą Rzeczywistość.
Sam warsztat to czysta Magia, Piękno i Potęga Natury. Ziemia Indii to przestrzeń, która wibruje po swojemu. Dla mojego schematycznego, europejskiego umysłu to był szok! I jednocześnie szansa, by sięgnąć dalej w głąb siebie.
Potęga żywiołów Ziemi, Wody, Słońca, Wiatru tak blisko, tak na wyciągnięcie ręki pozwoliła mi doświadczyć, że jestem ukochanym Dzieckiem Stwórcy. Niezwykle głębokie wejście w samą siebie uzmysłowiło mi, kim jestem – jestem cząstką przedwiecznej Boskości, która chce transformować tutaj na Ziemi dzięki doświadczeniu materii – ciała. To właśnie moje Ciało jest nośnikiem wszelkich informacji, to Ciało próbuje mówić mi na codzień, kim jestem i co się we mnie zadziewa, to Ciało wreszcie jest w stanie unieść i wygenerować Moc, która zmienia mnie i dzięki temu też otoczenie, w którym funkcjonuję.
Praca na warsztatach dała mi możliwość otulenia mego ciała wszystkim co najpiękniejsze – pięknem Natury, cudownych ludzi, muzyki, tutejszej kultury i wspaniałego jedzenia
Słońce, Woda, Wiatr, plaża, towarzystwo innych pięknych wewnętrznie istot dokonało uzdrowienia starych ran. Moje wnętrze doznało ukojenia, utulenia, jak Dziecko w ramionach najczulszej Matki. Do teraz nie mogę zapomnieć obrazu, który pojawił się podczas warsztatu: jestem „oczkiem” w ulubionym pierścionku Boga, takim ulubionym kamyczkiem, na który chętnie spogląda…
Ten warsztat ciągle trwa, pomimo powrotu do domu. Pojawiła się nowa świadomość: Życie ciągle idzie naprzód i to ja decyduję, czy będzie ono piękne, czy pełne cierpienia. To mnie uskrzydla i inspiruje, by sięgać po więcej, już bez strachu i zacisku